sobota, 10 sierpnia 2013

List Samobójcy .

Witaj,

jesteś jedną z nie wielu osób , którym opowiem moją historię. Jest to dość dziwne i pewnie dla wielu osób nie zrozumiałe co się ze mną stało i jak potoczył się mój los, ale chciałabym bynajmniej w jakiś sposób to wszytko przekazać. 
Tak więc , jestem Monika, mam 15 lat, mieszkam w Rzeszowie , dokładniej na cmentarzu komunalnym w sektorze 'C', zapytasz pewnie czemu? Odpowiem Ci po prostu bez dalszych wstępów i dziwnego przekształcania zdań. Nie żyję. 

W wieku 15 lat, popełniłam samobójstwo, skoczyłam z wieżowca, dokładniej z 11. piętra, ale przeżyłam.Ktoś, albo coś próbowało mnie zatrzymać, ale skoczyłam ponownie, jednak teraz było inaczej, aby upewnić się , że to będzie koniec, zawiązałam pentelkę na mojej szyi ze skakanki mojej 8 letniej siostry. I udało się. Umarłam. Jednak jedyną rzeczą , którą pamiętam był ból. Ból związany z duszeniem się, powolnym brakiem tlenu i miażdżeniem mojej szyi. Płakałam, ale tak bardzo tego chciałam, miałam dość wszystkiego , ale dlaczego? Przecież miałam dobre życie, rodzice mnie kochali, dobrze się uczyłam,  podobno nigdy mi niczego nie brakowało. Tak na prawdę, brakowało mi szczęścia.Osobistego szczęścia. Szczęścia od osób z którymi chciałam dzielić do uczucie. Nigdy  nie miałam specjalnych znajomych. Miałam jedynie paru przyjaciół 'szyderców' , nie wymagałam zbyt wiele , chciałam aby po prostu przy mnie byli , nie tylko wtedy gdy sami byli w potrzebie, ale również wtedy gdy sama ich potrzebowałam.

Często bywałam samotna , nie wiele osób mnie odwiedzało, ani za mną przepadało, chodź na pozór każdy był moim dobrym przyjacielem. Tak naprawdę nienawidziłam ich. Byłam z nimi tylko dla tego , że nie miałam nikogo więcej.

Moja rodzina, była kochana.  Tak bardzo  teraz za nimi tęsknie , gdy tylko przypomnę sobie ich płacz na moim ciałem wiszącym przy balkonie. Gdyby wiedzieli , że stałam obok nich i krzyczałam prosto w ich twarze, że teraz tego żałuję! Bo nie czuję się teraz lepiej ! Nic się nie zmieniło jest jeszcze gorzej! Teraz siedzę zamknięta w trumnie ponad 10 metrów pod ziemią. Nie ma nikogo oprócz głuchej ciszy i robaków otaczających mnie. Czasem wychodzę na powierzchnię oglądam świat , jak się zmienił, jak zmienili się 'szydercy' , jak wygląda teraz moja rodzina. Powoli się pozbierała. Kupili nowy dom, moja mama znów jest w ciąży. Będę miała nowego braciszka. Ale zaraz, zaraz . Przecież mnie nie ma, ja nie żyję. Mój świat i moje życie się skończyło. 

\Tak bardzo bym chciała być teraz w śród mojej rodziny. Przeprosić. Wszystko zmienić. Zacząć wszystko od początku. Teraz nie mam nic. Będę czekała, aż wszyscy tu do mnie przyjdą, aż ich przeproszę i powiem jak ich bardzo kocham, 'szederców' również. Przecież tak naprawdę nie byli wcale tacy źli. Przychodzę do nich czasem i słyszę jak o mnie opowiadają. Co najciekawsze nie są to złe rzeczy , wręcz przeciwnie. Mówią o mnie jak o prawdziwej przyjaciółce. 

Tak... Teraz już wszystko rozumiem. To ja. To ja byłam głównym powodem mojej śmierci. Sama stwarzałam sobie problemy. Sama wyolbrzymiałam wszystko. Nie... To nie może być prawda to wszystko to sen. Chcę już to skończyć, chcę już wrócić do dawnego życia i je ulepszyć, naprawić, zmienić. Cokolwiek tylko nie to !  

To jest już koniec. Jestem tylko duszą , błądzącą pośród was, szukając pocieszenia. To był błąd jeden wielki błąd.  Jak sobie pomyślę, że byłabym dalej człowiekiem , moje serce by biło, bym mogła się cieszyć, płakać, przeżywać. Teraz mogę tylko czekać, aż każdy zacznie do mnie powoli dołączać. Zacznę ich przepraszać i równocześnie dziękować, że jednak naprawdę im na mnie zależało i byli przy mnie, a ja tego nie doceniałam. Teraz już wiem, że to był błąd , nieodwracalny błąd  .

        P.S.   Ciesz się życiem. Sam nie wiesz jaki to dar  i ile bym oddała aby być znów pośród żywych.  Nie marnuj życia, zacznij je doceniać i szukać pozytywów nawet w najgorszych sytuacjach. Przecież wszystko może się zmienić na lepsze. Nie podejmuj pochopnych decyzji , bo możesz popełnić największy błąd w swoim życiu. No i do zobaczenia, kiedyś na pewno się spotkamy i resztę opowiem Ci już osobiście, ale to dopiero za kilkadziesiąt lat   .                                             


Monika

________________

Przepraszamy, że nic nie było dodawane przez ostatni czas, ale po prostu wyjechałyśmy na wakacje.
Stworzyłam na was pewien eksperyment z listem. Czekam na wasze opinie na temat danego posta, ponieważ stasznie mnie ciekawi co o tym myślicie. Wiem, że nie jest to mistrzostwo świata, ale po prostu coś innego. Serdecznie pozdrawiam i życzę Ci wspaniałego życia, którego nigdy w żaden sposób nie zmarnujesz.


Julia .


2 komentarze: